Z jednej strony mamy tę rzeszę, dla której fast foodowe nowości to nieodzowny rytuał. Z drugiej – chór krytyków, przekonanych, że w cenie takiej kanapki mogą mieć kraftowego burgera z lokalu podbijającego miejską scenę gastronomiczną. Dyskurs sprowadza się do bitwy o bułkę, tłuste mięso, sos i kilka liści sałaty. Ironia sytuacji leży w tym, że w tych samych kwestiach gustu co do burgerów, odnajdujemy odbicie naszego podejścia do życia – szybko, na wynos, bez głębszego zastanowienia.McDonalds 8 listopada po wprowadzeniu Drwala: pic.twitter.com/332USO0G0I
— NᥲtᥲꙆɩᥲ 🕊 (@RoyalNavvy) November 3, 2023
Wartościowa dyskusja może dotyczyć smaku, jakości, czy nawet wpływu na zdrowie, lecz zabiera nas ona od prostszej, lecz ważniejszej kwestii: czasu i jego wartości. Stanąć w kilometrowej kolejce po kanapkę – dla mnie, nawet jako konesera wszelakich smaków, to pomysł absurdalny. To prawo każdego – jeść lub nie jeść, co tylko dusza zapragnie. Ale pamiętajmy, że czas, który mamy, jest naszym najcenniejszym zasobem i wybór, jak go spędzamy, definiuje nas o wiele bardziej niż chwilowe zachcianki kubków smakowych